Triathlon w Opolu jest dla mnie szczególną imprezą. Właśnie na tych zawodach zadebiutowałem w triathlonie, zajmując wtedy 4. miejsce Open i 3. w kategorii. Tym razem było bardzo podobnie, bo zająłem 5. miejsce Open i 3. w kategorii, ale śmiało mogę stwierdzić, co również widać po innych zawodach, że poziom amatorski w triathlonie mocno się podniósł. Zawodnicy coraz szybciej pływają, mają lepszy sprzęt rowerowy (praktycznie jak zawodowcy), no i bieganie myślę, że pozostało na podobnym poziomie. Moja opinia wynika nie tylko z ukończonych zawodów, ale również z przeglądania wyników z innych zawodów, kiedy sprawdzam moich zawodników. Tym razem miałem jednak okazję przekonać się o tym na własnej skórze.
Triathlon to wspaniała dyscyplina. Kilka osób pytało mnie: "Po co ci ten triathlon?", ale ja potrzebowałem odskoczni. Jak wiecie, teraz główna część mojego sezonu biegowego, oparta na startach zagranicznych, przypada na zimę. Dlatego typowe roztrenowanie i trening bazowy przesuwają mi się na późną wiosnę lub lato. A triathlon jest dla mnie wspaniałą odskocznią i dobrym przygotowaniem do sezonu biegowego. Zresztą, latem trudno walczyć o nowe życiówki w upałach i wysokich temperaturach. A w triathlonie można się dobrze bawić.
Poza tym, triathlon zwiększa moją motywację do treningów, szczególnie w okresie, kiedy zazwyczaj mam lekki kryzys. O dziwo, zimą mam więcej chęci na treningi biegowe, a dzięki triathlonowi mam motywację, aby je wykonywać także latem. Dlatego wszystko to idealnie się zazębia.
Wracając do relacji z samego startu, od początku wszystko dobrze się układało. Na pływaniu miałem wrażenie, że płynę zbyt mocno, ponieważ nikt mnie nie wyprzedzał, a ja mijałem kolejne osoby. Postanowiłem skupić się na technice i opanować emocje. Z perspektywy czasu myślę, że dobrze zrobiłem, bo później przyszło zmęczenie, technika opadła i dosłownie czułem oraz widziałem, jak inne osoby mnie wyprzedzają. Ostatecznie w pływaniu zająłem 13. miejsce, z prędkością 1:46/100 m. Uważam to za dobry wynik, biorąc pod uwagę, że na otwartej wodzie nie pływałem przez ostatnie 5 lat, a na basenie przez ostatnie 4 lata może 1-2 razy.
Po wyjściu z wody, nie tracąc dużo czasu, byłem dalej zmotywowany do walki. Na rowerze chciałem również jak najmniej stracić, ponieważ dążyłem do zajęcia miejsca w pierwszej trójce w kategorii Open. Na rower wsiadłem praktycznie bez problemów. Poza moim podopiecznym, nikt mnie nie wyprzedził. Moja szosa „Focus” robiła wrażenie, gdy wyprzedzałem kolejne osoby z lepszym sprzętem. Uważam, że osiągnięcie prędkości 37,1 km/h na rowerze z lemondką to bardzo dobry wynik.
Przejście na bieganie również odbyło się bez większych problemów. Oczywiście, zawsze można było urwać trochę czasu na zmianach, ale triathlon to taka dyscyplina, w której zawsze znajdzie się coś, co można zrobić lepiej. Dlatego nie narzekam, a wręcz przeciwnie, cieszę się z osiągnięć. Postanowiłem utrzymać tempo 3:15/km, a jeśli będą siły, przyspieszyć później. Niestety, na 1 km rozwiązał mi się but i musiałem się zatrzymać dosłownie na 15 sekund, aby go zawiązać. Na 2,5 km zawracaliśmy, więc szybko policzyłem, które miejsce mniej więcej zajmuję. Wyszło mi 5. miejsce.
Trzeciego i czwartego zawodnika miałem niedaleko przed sobą, więc 4. kilometr wyszedł najszybciej - 3:05/km. Kiedy ich dogoniłem, wiedziałem, że nie dogonię już drugiego i pierwszego, więc trochę spadło moje morale, ale w głębi ducha cieszyłem się, że prawdopodobnie zajmę 3. miejsce. Z tą myślą wbiegłem na metę. Na mecie jednak okazało się, że będę poza podium. Każdy startował na pływaniu w parach, w różnych odstępach czasowych, więc ktoś, kto startował za mną, mógłby być przede mną, patrząc na sumę czasu.
Podsumowując, był to bardzo dobry start. Przede wszystkim cel został osiągnięty, bo frajda z treningów powróciła. Dzieci mogły mi kibicować i cieszyć się na mecie. A czy można otrzymać bardziej cenny puchar niż uśmiech dziecka na mecie z tabliczką „Dawaj, tato”? Takie chwile są po prostu bezcenne.
Gratuluje równiez moim zawodnikom. Przede wszytskim Natalii za zajecie 4 miejsca Open wśród kobiet i Pawłowi, który
Po powrocie do domu zapisałem się na kolejne zawody triathlonowe do Sycowa na 1/8 oraz na Mistrzostwa Polski w sprincie w triathlonie w Susz. Będę trenować pod triathlon do połowy lipca, a od sierpnia zacznę bardziej skupiać się na treningach biegowych. Cel na jesień to oczywiście maraton w Walencji 🙂