Jak każdy biegacz oczekiwałem z niecierpliwością na pierwsze starty w sezonie 2023.
Niestety jak szerzej opisałem w poprzednim artykule - do Poznania na 10km nie pojechałem.
Pierwszy mój start do Półmaraton Warszawski. Cel – powalczyć o życiówkę. Treningi dawały ku temu pozytywne myśli, jednak do Warszawy jechałem z dużą niewiadomą.
Wynik: 1h 08 minut uważałem za realny do osiągnięcia.
Zimą sporo treningów wykonywałem także z Damianem, moim najszybszym podopiecznym. W Poznaniu pobiegł 10km w tempie 31’06”. W Warszawie biegliśmy razem mając fajną zabawę z rywalizacji. Byliśmy oboje ciekawi naszych wyników w Warszawie.
Już na samym biegu samopoczucie dopisywało. Pierwsze kilometry przebiegały naprawdę fenomenalnie. Na około 11 kilometrze większa część grupy z którą biegłem już złapała pierwszy kryzys. Świetnie tutaj trzymał tempo grupy znany i ceniony zawodnik – Andrzej Witek. Po tym podbiegu tempo grupy trochę spadło więc postanowiłem trochę mocniej ruszyć. Wyszedłem na prowadzenie w tej grupie, pobiegłem kilometr po ok 3’00”. Drugi po 3’04”. Mocno „szarpnąłem” co okazało się błędem. Rozpoczął się mocniejszy wiatr, dogoniła nas grupa kobiet z Kenii. Rozpoczęła się mocna walka aby dobiec do mety z dobrym czasem. Przegonił mnie Andrzej Witek, a także trzeba podkreślić jak świetnie pobiegł WENDLAND Michał, który śmignął mi na ostatnich kilometrach. Fenomenalnie rozegrał ten bieg.
Ja natomiast walczyłem o przetrwanie po niepotrzebnym szarpnięciu. Finalnie pobiegłem o 9 sekund wolniejszy czas niż moja życiówka w półmaratonie. Niewiele zabrakło… Półmaraton Warszawski dobiegłem z czasem 1h 07’ 57”. Start uważam za bardzo udany, choć niesmak pozostał. Lepsze rozegranie biegu mogłoby dać mi nową życiówkę. Niemniej jednak ten bieg bardzo mnie zmotywował do dalszej pracy i do startów w biegach górskich.
Głównym sprawdzianem przed Mistrzostwami Polski w Biegu Długim w Biegach Górskich miał być start w Krynicy. Start jak zawsze był dużą niewiadomą. Bardzo trudne warunki, dużo błota. Ciężkie zbiegi. Walka ze stabilizacją i olbrzyma koncentracja. Warunki ekstremalne.
Przystępując do tego biegu ruszyłem bardzo zachowawczo. Biegłem naprawdę luźno, biegnąc na prowadzeniu – niestety po 10 km zgubiłem trasę. Gdy wróciłem na trasę zobaczyłem, że nie mam już za dużej przewagi nad drugim zawodnikiem – Danielem Żuchowskim. Kolejne kilometry biegliśmy razem do około 16 km. Następnie rozpoczęło się dużo zbiegów, w których Daniel świetnie sobie radził. Na ok 16-17 km spróbowałem zaatakować i spróbować uciec. Niestety przed metą znów zwątpiłem gdzie skręcić i straciłem trochę pozycję lidera. Ostatni kilometr to było fenomenalne ściganie z Danielem.
Walka o zwycięstwo do ostatnich sekund! Wygrana o 1 sekundę!
Wielkie brawa dla Daniela za super bieg i świetną rywalizację.
Jadąc do Szczawnicy na Mistrzostwa Polski – 44 km Bieg Górski miałem znów mieszane uczucia. Postanowiłem walczyć, choć wiedziałem o swoich niedociągnięciach. Wystartowałem po 3’30” na km.
Postanowiłem, że będę się trzymał blisko medalu i będę starał się jak najdłużej utrzymać tę pozycję.
Po pierwszym mocniejszym podbiegu zawodnicy dodali bardzo mocnego tempa. Tempo nadawał Rafał Matuszczyk, który uciekł zarówno mi jak i Andrzejowi Witkowi. Kontynuowałem jednak bieg swoim tempem. Czułem się dobrze i kolejne przewyższenia pokonywałem z zapasem sił. Po 10 kilometrze będąc w okolicy 3-4 miejsca czułem się nadal dobrze co napawało mnie optymizmem na korzystny wynik.
Kolejne biegi, kolejne zbiegi i… stało się. Odezwała się stara kontuzja… Niestety… Po ok 12 kilometrach byłem już na 8-9 pozycji. Nogi mocno mnie spięły, powoli przestawałem wierzyć w kontynuowanie biegu. Rwa kulszowa niesamowicie doskwierała. Rozpoczęła się walka z głową i bólem. Po około 20 km postanowiłem zejść z trasy – co nie było łatwą decyzją, ale nie chciałem pogłębić kontuzji.
Podsumowując: muszę więcej czasu poświęcić na wyleczenie kontuzji i mocniej przyłożyć się do treningów górskich. Zdecydowanie brakuje mi objętości w swoich treningach górskich. Na pierwszym miejscu jednak stawiam w życiu na rodzinę, następnie wiele czasu i zaangażowania poświęcam także na szkolenie moich zawodników. Sukcesy moich zawodników cieszą mnie bardziej niż moje zwycięstwa.
Myślę już o kolejnych startach, kolejnych biegach zarówno w lato jak i na jesień np. start w Amsterdamie i w Walencji na dystansach królewskich. Wszystkim, którzy mnie wspierają i dopingują serdecznie dziękuję za wsparcie. Dostaję od Was wiele wiadomości co jeszcze mocniej napędza mnie do pracy.
Wszystkich biegaczy zainteresowanych współpracą treningową zapraszam do kontaktu.