Środek maja to dobry okres na podsumowanie pierwszej części sezonu wiosennego.
W Polsce dobrze startować w miesiącu: marzec i kwiecień, warunki atmosferyczne sprzyjają. W maju słoneczko potrafi już przygrzać temperatura jest dużo większa. Oczywiście zdarzają się życiówki u moich zawodników także w maju, jednak zdecydowanie lepsze starty obserwujemy w marcu i kwietniu.
Zaczynając swoje osobiste przygotowania do tego okresu sezonu, rozpocząłem je już w grudniu, po nieudanym maratonie w Walencji. Niestety zszedłem tam z trasy. Mój organizm nie był aż tak dobrze przygotowany, aby pobiec zgodnie z celem, dodatkowo był wymęczony chorobami i infekcjami (i antybiotykami). Wyjazd do Walencji potraktowałem trochę turystycznie, aczkolwiek ambicje były duże i „spróbowałem” wystartować. Zachowując jednak zdrowy rozsądek, zszedłem z trasy.
Przygotowując się do sezonu 2023 czekało na mnie dużo zmian i nowych wyzwań. Na świat miała przyjść moja druga córka, dodatkowo rozwój dwóch firm wymaga dużo energii i czasu. W związku z tym czas treningowy był mocno ograniczony. Zazwyczaj zimą wykonuję treningi o dużej objętości. Bardzo dobrze biega mi się zimą, treningi przychodzą z większą łatwością niż latem. Finalnie podjąłem decyzję, że nie wystartuję w maratonie na wiosnę. Postanowiłem zatem, że potraktuję ten okres jako okres przejściowy i wystartuję w dystansach w których nigdy nie biegałem, a zawsze miałem ochotę w nich wystartować.
Dlatego, przystępując do przygotowań w grudniu, postanowiłem że głównym celem będą Mistrzostwa Polski na długim dystansie w Biegach Górskich. Postanowiłem, że spróbuję się tam odnaleźć. Podczas przygotowań zaliczyłem Obóz Treningowy w Szklarskie Porębie w którym zaliczyłem ok 170 km w ciągu jednego tygodnia. W pozostałych tygodniach biegałem na poziomie 140-150 km tygodniowo.
W styczniu na treningach wykonałem 580km, a w lutym 530. Dużo brakuje do mojej życiowej formy treningowej ale trenowałem na tyle czasu ile mogłem sobie pozwolić. Niestety w lutym zachorowałem – angina. Znów pokrzyżowała mi plany. Musiałem zrezygnować z Maniackiej Dychy, startu który sobie zaplanowałem na rozruch. Z drugiej strony forma nie była wysoka…
W marcu nabiegałem 500 kilometrów. Bardzo przyzwoity wynik jak na miesiąc w którym już schodzę z objętości, przygotowuję organizm do startów i łapię świeżość. Moje treningi były trochę inne niż zawsze.
Dużo biegałem biegów ciągłych (po raz pierwszy w tym roku, wprowadziłem nową metodę treningową).
Zaczęliśmy biegać biegi ciągłe ze zmiennymi prędkościami, gdzie przerwa między szybszymi odcinkami była mocno aktywna. Nie skupialiśmy się już na stałej prędkości, tak jak większość osób biega. Dużo było wahań prędkości – stąd byłem ciekaw jaki da to efekt. Próbowałem również wprowadzić treningi na bieżni mechanicznej z określonym nachyleniem np. 10% czy 15%. Potrafiły naprawdę zmęczyć.
Mocniejsze treningi z dużą intensywnością wykonywałem w ilości: 2 tygodniowo, rzadko biegałem 3 mocne treningi w tygodniu. Zabrakło trochę długich wybiegań. Zrobiłem tylko dwa razy po 30km.
Oczywiście zabrakło także więcej biegania po górach.
Podsumowanie pierwszej części sezonu:
- Styczeń, luty i marzec – przebiegnięte ok 1500 km
- 2-3 mocne akcenty w tygodniu
- 3 długie wybiegania po 20km w górach
- 2 długie wybiegania po 30km po płaskim
- 5 treningów na bieżni mechanicznej z określonym nachyleniem
Wszystkich biegaczy zainteresowanych współpracą zapraszam do do kontaktu.