Przygotowania do maratonu w Walencji okazały się być dla mnie ostatnią deską ratunku. W trakcie przygotowań ogłosiłem na swoich social mediach, że jeśli nie uda mi się przygotować do maratonu, to na najbliższe lata odpuszczę sobie dystans maratoński. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli, więc śmiało mogę już myśleć o kolejnym maratonie.
Zafascynowany ogromną ilością obowiązków – prowadząc dwie firmy, mając dwójkę małych dzieci i budując dom – naprawdę było to spore wyzwanie, aby pogodzić wszystko ze sportowymi przygotowaniami. W najbliższych latach/sezonach chcę brać udział w wielu zagranicznych zawodach zimą, skupiając się mocno na bieganiu i treningach. Natomiast wiosną i latem będę robić dłuższe roztrenowanie i trenować bardzo spokojnie, aby później wrócić do solidnych przygotowań do maratonu w Walencji od września. Na świecie jest wiele fajnych maratonów z dobrą trasą, ale Walencja wyróżnia się tym, że nie trzeba szukać rywali na podobnym poziomie sportowym. Osobiście nie lubię biegać sam, więc jeśli będę chciał pobić kolejny swój rekord, to na pewno będzie to w Walencji.
Wracając do moich przygotowań do maratonu, zacząłem je we wrześniu. Niestety, pojawił się kolejny lekki falstart, bo 12-13 tygodni przed maratonem po raz trzeci w ciągu roku musiałem wziąć antybiotyk. Dlatego, gdy wróciłem do treningu i 11 tygodni przed maratonem wystartowałem w półmaratonie, gdzie pobiegłem 1 godz. i 16 minut, szczerze? Taki wynik niczego dobrego nie zwiastował. Oczywiście, wtedy było bardzo ciepło i nadal czułem się osłabiony po antybiotykach. Jednak postanowiłem walczyć.
Natomiast jak wyglądał mój trening, który pozwolił mi pobiec 2 godziny i 20 minut oraz 43 sekundy? Zobaczcie sami:
Przeskok do 8 tygodnia przed maratonem okazał się być momentem regeneracyjnym i budującym superkompensację przed startem w Amsterdamie w Półmaratonie. Wynik 1:09:04 był już nieco bardziej obiecujący, ale do formy z wiosny, gdzie pobiegłem ten sam dystans poniżej 1:08, jeszcze sporo brakowało. Różne okoliczności, które opisuję w relacji z tego startu na wcześniejszym wpisie na moim blogu, również wpłynęły na ten wynik.
7 tydzień przed maratonem to przede wszystkim walka z "zakwasami" poza zawodami i cierpliwe oczekiwanie na kolejny akcent. Niedziela, koniec tygodnia, wymagała ode mnie jednak odpoczynku z powodu dużych opadów deszczu. Nawet najlepszy biegacz musi czasem zwolnić tempo, szczególnie gdy nie chce zamiast butów do biegania mieć pontonów.
Tak więc, podczas tego maratonowego szaleństwa, nawet pogoda zdecydowała się rzucić wyzwanie. Ale cóż, lepszy dzien wolny niż latać po trasie w stylu kaczki. Mój maratonowy plan nadal trzymał się kupy, choć czasem musiałem zderzyć się z deszczem zamiast biec w słońcu. A przecież mówią, że deszcz dodaje charakteru, a ja się właśnie staram być nie tylko szybki, ale i charakterystyczny!
6 tydzień i 5 tydzień to były najbardziej przepracowane tygodnie w moich przygotowaniach do maratonu w Walencji. W ciągu tych dwóch tygodni udało mi się pokonać odpowiednio 158 km i 151 km. To były naprawdę intensywne tygodnie. Zakładam, że moje buty do biegania także były w szoku, patrząc na te liczby. Były momenty, kiedy czułem się jak Forrest Gump, tylko że bez babci w dzwonie i zdecydowanie bez zamiłowania do czekolady.
Kolejny tydzień to czas regeneracji, a mój start w Poznaniu na 10 km zakończył się wynikiem 31:19. To moje najlepsze osiągnięcie w sezonie 2023 i 6. wynik w mojej biegowej karierze.
Po tym starcie, w 3 tygodnie przed maratonem, intensyfikowałem treningi, starając się zwiększyć kilometraż. Kolejny raz udało mi się nieznacznie przekroczyć 150 km w tygodniu. I to był ostatni tydzień z tak dużą objetością. W ostatnich dwóch tygodniach przed maratonem skoncentrowałem się głównie na spokojnych treningach
Tydzień przed startem przeprowadziłem bieg ciągły na 10 km, utrzymując tempo maratońskie, aby ocenić, jak będę się czuł. Wyszło po 3:21/km Samopoczucie oceniam na 8/10, co oznacza, że było dobre.
Po zapoznaniu się z treningiem każdy może sam ocenić, czy przygotowania były intensywne. Zostawiam tę ocenę każdemu z Was, kto zapoznał się z poniższym wpisem. Osobiście uważam, że istnieją jeszcze duże możliwości poprawy wyniku w maratonie. Jednak równoczesne dzielenie czasu między sport, biznes a życie rodziny nie jest prostym zadaniem. Mimo to, pragnę podążać tą ścieżką i jako trener pokazywać, że jako przedsiębiorca z wieloma obowiązkami można pogodzić wszystko, dostarczając motywację dla moich podopiecznych i innych zawodników.
Dla tych, którzy chcieliby przeczytać relację z maratonu, zapraszam do wcześniejszego wpisu.