Po nieudanej próbie podjęcia walki o złamanie 2 godzin i 20 minut w maratonie w Wiedniu podjąłem decyzję o starcie w jesiennym maratonie w Valencji, który przypada na 4 grudnia.
Myślę, że jest to jeden z niewielu maratonów w Europie, gdzie będzie można biec w grupie na prędkościach 3 minut i 20 sekund na kilometr. Mam więc nadzieję, że sytuacja z Wiednia, sie nie powtórzy, gdzie biegłem sam do 26 kilometra. Valencja pod tym kątem ma się różnić. Przede wszystkim elita rusza razem z pozostałą grupą, co daje możliwość pobiegnięcia z najlepszymi biegaczkami na wynik zbliżony do 2 godzin i 20 minut oraz wieloma zawodnikami “semi-pro” na podobnym poziomie sportowym co ja.
Bezpośrednie przygotowania do tego maratonu zacząłem 12 tygodni wcześniej a dokładnie 12 września. Rozpoczynając BPS miałem za sobą dobrze przepracowane lato. Może kilometrów nie było dużo, ale starałem się utrzymać poziom sportowy z początku roku. W lipcu przebiegłem 508 km a w sierpniu 548 km.
Cały BPS miał być mocno pracowity pod kątem uzyskania jak najlepszej formy na maraton w Valencji. Liczyłem na to, że 3 kolejne miesiące będą jeszcze bardziej owocne. Niestety tak nie było. Wpływ na to miały zobowiązania zawodowe a także lekkie problemy zdrowotne. Aby podsumować przygotowania i sprawdzić czy były dobre czy jednak niekoniecznie, postaram się porównać przygotowania z roku 2021 gdzie w Dębnie uzyskałem swój rekord życiowy 2 godz 21 min, 47sek.
W pierwszej kolejności pod lupę wziąłem objętość czyli ilość przebiegniętych kilometrów w danych tygodniach w obecnych przygotowaniach do Valencji:
1 tydzień - 120 km
2 tydzień - 126 km
3 tydzień - 59 km (start w Poznaniu na 10 km wynik 31:15)
4 tydzień - 51 km ( wylot do Australii)
5 tydzień - 120 km
6 tydzień - 99 km
7 tydzień - 111 km
8 tydzień - 120km
9 tydzień - 24 km (choroba plus antybiotyk co skutkowało 5 dniami wolnego)
10 tydzień - 143 km
11 tydzień - 140 km
12 tydzień - START MARATON
suma : 1113 km
Poniżej objętość kilometrowa z roku 2021 Maraton Dębno ( czas 2:21)
1 tydzień - 147 km
2 tydzień - 116 km
3 tydzień - 133 km
4 tydzień - 162 km
5 tydzień - 145 km
6 tydzień - 180 km ( obóz Szklarska Poręba)
7 tydzień - 85 km ( start Poznań na 10km wynik 31:42)
8 tydzień - 141 km
9 tydzień - 120 km
10 tydzień - 140 km
11 tydzień - 135 km
12 tydzień - START MARATON
suma: 1504km
Jak widać liczba w postaci ogólnej objętości w porównaniu z przygotowaniami z 2021 roku do życiowego maratonu sporo się różni. Dokładnie 391 km różnicy. Czy to dużo? Odpowiadając na to pytanie na pewno trzeba wziąć również pod uwagę intensywność wykonywanych treningów i najważniejsze treningi do maratonu. Tu też różnica jest spora. W obecnych przygotowaniach wykonałem 6 akcentów tzw “długich longów”. Były to biegi z narastającą prędkością albo biegi interwałowe z aktywną przerwą od 27 do 30 km. W 2021 podobnych treningów wykonałem 9. Natomiast jeżeli chodzi o prędkości czy czasy uzyskane na dystansie 30 km praktycznie się nie różniły. W 2021 najszybsza 30stka wyszła po 3:41/km a w tym roku na jesień po 3:40/km.
Należałoby również porównać wszystkie akcenty powyżej 1 zakresu intensywności. Tu liczby prezentują się następująco:
Wiosną 2021 przed życiówką wykonałem w ciagu 11 tygodni 33 akcenty w tym 4 akcenty na podbiegach 10x300-400m. Natomiast ilość akcentów w obecnych 11 tygodniach to 26 akcentów w tym 7 sił biegowych na podbiegach 6-10x300m.
Warto również wspomnieć o startach kontrolnych gdzie w roku 2021 roku 4 tygodnie przed startem pobiegłem na 10 km 31 min 42 sek. Natomiast teraz na 10 km uzyskałem czas 31 min 15 sek, ale 9 tygodni przed startem.
Podsumowując, nie da się ukryć, że objętość pod każdym aspektem była zdecydowanie mniejsza, niż przygotowania do życiowego maratonu. Natomiast czasy i prędkości bardzo podobne. Jak to się przełoży na wynik w Valencji? Czy jest szansa na poprawienie wyniku życiowego i złamanie upragnionego czasu 2 godzin i 20 minut? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź 4 grudnia na mecie maratonu w Valencji.
Aspekty, które przemawiają na plus to na pewno dużo lepsze dopracowanie spożywania żeli na trasie. Pamiętam, że w Dębnie już na 30 km nie brałem żadnych węgli. To wydaje się być moja tajną bronią. Ponieważ, przyzwyczajałem organizm do żeli już od ponad pół roku. Poza tym liczę na dużą grupę i złapanie się tak zwanego “ pociągu ”, który zabierze mnie na dobry wynik. Myślę, że jak w każdym maratonie kluczowe będzie ostatnie 12 km. Na pewno dam z siebie wszystko.